Dzisiejszy wieczór był szczególnie emocjonujący dla miłośników astronomii. Po 17 latach doczekaliśmy się niezwykłego zjawiska - brzegowego zakrycia Aldebarana przez Księżyc. Aldebaran jest jedną z najjaśniejszych gwiazd na niebie, znajdującą się w gwiazdozbiorze Byka i świecącą czerwonym blaskiem. Dlaczego było to takie wyjątkowe? Otóż Księżyc nie zakrył całkowicie gwiazdy, a jedynie muskał ją swoją krawędzią, więc w efekcie mogliśmy zobaczyć Aldebarana "mrugającego" przy krawędzi naszego naturalnego satelity. A te mruganie to nic innego jak przysłanianie gwiazdy przez księżycowe pagórki.
Był jednak jeden mały haczyk - zakrycie można było obserwować jedynie z bardzo wąskiego pasa północno-wschodniej Polski. Mieszkańcy większości obszaru naszego kraju mogli zobaczyć natomiast bardzo bliskie spotkanie Księżyca z tą gwiazdą. I właśnie te zbliżenie miałam okazję oglądać z Warszawy. Nie obyło się jednak bez nerwów, na Kabatach, gdzie mieszkam, na chwilę przed zbliżeniem Aldebarana do Księżyca nadeszła okropna, ciemna chmura, która przysłoniła całe zachodnie niebo i odpuściła dopiero, gdy zjawisko zakrycia dobiegło końca... Na szczęście finalnie chmura przeszła i udało mi się sfotografować przy użyciu teleskopu i mojej lustrzanki zbliżenie tej dwójki. Efekty prezentuję w dzisiejszym wpisie.
Miejsce obserwacji: Warszawa, Kabaty
Sprzęt:
- aparat Canon EOS 500D
- teleskop Synta SW 8" DOB, 200/1200
Ustawienia aparatu:
- czas ekspozycji 1/50-1/160 s
- ISO 800-1600