8 lipca w nocy, a raczej już wczesnym rankiem do Warszawy dotarł front burzowy, który przyniósł ze sobą intensywne opady deszczu, silny wiatr i przede wszystkim nieziemską, ogromną chmurę szelfową. Nad moim blokiem pojawiło się prawdziwe monstrum o niesamowitym kształcie. To jedna z najpiękniejszych chmur szelfowych, jakie dotąd miałam okazję podziwiać.
Zdjęcia tej niesamowitej chmury szelfowej wykonałam wczesnym rankiem w Warszawie (osiedle Kabaty) około godziny 3:50. Już poprzedniego wieczora obserwowałam mapy pogodowe ukazujące front burzowy wkraczający z zachodu na obszar Polski. Czytałam też doniesienia z zachodnich części kraju mówiące o przechodzących tam gwałtownych burzach. Postanowiłam więc "zarwać" noc i poczekać aż front dotrze do Warszawy. Przed godziną 3:00 zaczęły zbierać się chmury i w oddali widać było błyski. Początkowo obserwowałam rozwój sytuacji ze swojego balkonu, jednak około godziny 3:30 widać już było formującą się na czele burzy chmurę szelfową, ustawiłam się więc z aparatem w pobliżu swojego bloku. Wyglądała imponująco, dawno nie widziałam tak potężnej chmury szelfowej. Co to było za monstrum! Miałam mało czasu na wykonanie zdjęć, bo chmura przemieszczała się bardzo szybko, przyniosła silny wiatr i ścianę deszczu. Ta chmura była jedną z najpiękniejszych, jakie dotychczas udało mi się zaobserwować.
Moje zdjęcie oraz krótki komentarz opublikowane zostały także na stronie TVN Meteo: