Moją pasją od bardzo dawna jest m.in. astronomia, dlatego postanowiłam zacząć coś pisać w temacie. Od pewnego czasu (już całkiem długiego) obserwuję niebo. Jednak ze względu na brak (póki co) specjalistycznego sprzętu do obserwacji muszę zadowolić się tym co jest dostrzegalne gołym okiem, ewentualnie starą rosyjską lunetą 20x50 oraz równie starą i również rosyjską lornetką 7x50. I na dobrą sprawę nie jest tak źle, bo co nieco jestem w stanie dostrzec. Na początek, chyba nam najbliższy, Księżyc. Zdjęcie z 08.04.2009 - dzień przed pełnią. Sposób zrobienia zdjęcia jakże profesjonalny - moja poczciwa luneta + cyfrówka, w której brak stabilizatora obrazu, ale efekt chyba zadowalający.
A obecnie obserwuję też Wenus, jako, że jest widoczna o poranku, przed wschodem Słońca, właśnie na wschodnim niebie. Zaczęłam od wczoraj pobudką o 4.30. i jakieś 15 minut później zabrałam się za oglądanie nieba. Najpierw bez problemu wypatrzyłam Wenus gołym okiem. Przez lornetkę natomiast wyraźnie jest dostrzegalny sierpik. Mniej więcej przez 45 minut mogłam ją oglądać, a później już Słońce przenosiło się coraz wyżej na horyzont i rozjaśniło niebo, przez co planeta stała się niewidoczna. Widok jednak bardzo przyjemny i polecam próby namierzenia Wenus wszystkim "rannym ptaszkom".
Spróbuję w najbliższym czasie sfotografować Wenus, na tyle, na ile mi mój sprzęt na to pozwoli, a także jeśli niebo nie pokryje się chmurami i jeśli coś z tego wyjdzie zamieszczę zdjęcia.
Wieczorem natomiast teoretycznie jest obserwowalny Merkury na zachodnim niebie nisko nad horyzontem, chwilę po zachodzie Słońca, jednak w moim przypadku tylko teoretycznie, gdyż cały widok przesłania mi wysoki dom sąsiadów. ale tak to czasem bywa.
Na razie tylko takie skromne obserwacje i moje wrażenia, natomiast w wakacje, już po dyplomie kupię sobie porządny sprzęt do obserwacji i wówczas będę szerzej opisywać to, co będę widziała przez rurkę teleskopu ;-)